sobota, 4 czerwca 2016

,,Mały Książę" Książka czy film?

| |

Dzisiaj może troszeczkę bardziej nietypowo, bo porównanie książki i filmu. Na początek chyba każdemu znany ,,Mały Książę" vs animowany film, który powstał nie tak znowu dawno temu. :) 


Pierwszy raz z książką ,,Mały Książę" spotkałam się bodajże w szóstej klasie podstawówki. Czytaliśmy wtedy fragment o baobabach. Pani pomogła nam zinterpretować tekst, ale tak właściwie do końca go nie zrozumiałam. 
W drugiej klasie gimnazjum miałam drugie podejście do Księcia. Zawsze czytałam lektury szkolne, więc zabrałam się i za tą. Dodatkowo zachęcał mnie fakt, że jest cienka, bo przecież myślałam, że będę się męczyć tylko przez chwilę. 
Byłam ogromnie zafascynowana tą książką. Pojęłam przekaz, zrozumiałam symbolikę pozornie prostej fabuły. Jednak kiedy po długim, długim czasie sięgnęłam po nią ponownie okazało się, że interpretuję ją trochę inaczej. Każdy kolejny raz kiedy po nią sięgnęłam, pozwalał mi rozumieć ją trochę inaczej. Przyznam, że nie raz przy niej płakałam. Moja interpretacja zawsze różniła się od tej, którą przedstawiła pani nauczycielka. Myślę jednak, że wcale nie jest to nieprawidłowe, bo każdy może zrozumieć ją na swój sposób. 
Do napisania tego postu bardzo natchnęła mnie rozmowa z moją siostrą, która czytała ją jeden jedyny raz i jak twierdzi - ostatni.  Próbowałam nakłonić ją do ponownego przeczytania po latach, ale jest nieugięta. Twierdzi, że lektura była głupia i niezrozumiała. Mówi, że to zwykła bajka dla dzieci.
Mam nadzieję, że kiedyś za kilka, może kilkanaście i dalej, znów po nią sięgnę. Ciekawa jestem, czy dziecięcy duch już odleci w niepamięć, czy może jednak trochę go we mnie zostanie? Jaki stosunek do tego wszystkiego będę miała kiedyś?


Film animowany skierowany jest dla młodych widzów, ale z czystej ciekawości i ja zasiadłam przed ekranem. Fajnie, że spróbowano przedstawić to pod innym kątem, myślę że prostszym dla młodych. Cieszę się, że film zachował w jakimś stopniu charakter książki, przynajmniej w moim mniemaniu. Jednak przyznam, że daleko mu do poziomu jaki postawiła książka. 
Książka mimo łudzących obrazków itd. wcale nie jest tylko dla tych NAJmłodszych, mylnie odbierana jest czasem jako bajka dla dzieci.



PS. Ostatnio zmieniłam szablon bloga. Piszcie co o nim myślicie :)

11 komentarzy:

  1. Bynajmniej to nie synonim przynajmniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy ja się wreszcie tego oduczę? Już poprawione :)

      Usuń
  2. Bynajmniej to nie synonim przynajmniej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szablon jest bardzo przyjazny czytelnikom, to na plus :) Co do książki, mam dokładnie tak samo. Za każdym razem wyciągam z niej inne wnioski :) Ale nie uważam, żeby to była "bajeczka dla dzieci". Wręcz przeciwnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znałam wersji animowanej. Uwielbiam za to książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szablon super.
    Co do ekranizacji, to nie zostałam fanką. Podobała mi się jako wariancja na temat, ale nie jako adaptacja. Książka wciąż pozostaje magiczną historią z podwójnym dnem i to ona wygrywa w tej bitwie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mały Książę ciekawa pozycja czytelnicza, warto ją mieć
    zapraszam do obserwacji https://fantastic-brand.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mały Książę ciekawa pozycja czytelnicza, warto ją mieć
    zapraszam do obserwacji https://fantastic-brand.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń